Medialny zgiełk i rosnąca popularność leczniczego tripa.
Od przynajmniej kilku lat obserwujemy rosnące zainteresowanie tym halucynogennym napojem rdzennych mieszkańców Ameryki Południowej. Europejczycy i Amerykanie masowo podróżują w bliższe lub dalsze trzewia amazońskiej dżungli w poszukiwaniu szamańskich, ayahuaskowych rytuałów. Jak grzyby po deszczu, powstają w Europie kolejne enklawy żądnych wrażeń i duchowego oczyszczenia, współczesnych “szamanów”, którzy za skromną opłatą (min. 200€) przygotują ci wywar z południowoamerykańskich roślin lub ich śródziemnomorskiego odpowiednika. Czego szukają ludzie skłonni jechać na drugi koniec świata po to by w sercu dżungli, w obskórnej wiosce dać się ponieść psychonautycznym wizjom ?
Czego szuka współczesny europejczyk skuszony wizją szybkiego naprawienia swojego życia lub duchowego oświecenia ?
Czy jest to tylko znudzenie szarym życiem ?
Chęć doznania nowych wrażeń ?
Czy też desperacki krok ku wyrwawniu się z okowów fizyczności, w czasach gdy religia zachodniego człowieka wraz ze swymi przestarzałymi wartościami przeżywa kryzys ?
Czy może w końcu po prostu ochota na spróbowanie tak ostatnio modnej i opiewanej nawet przez osoby medialne “świętej” Ayi ?
A może po prostu chęć ućpania się w miłym gronie ?
Na te i inne pytania postaram się Wam odpowiedzieć w tym i następnych postach.
Dzisiaj część pierwsza:
ZANIM SIĘGNIESZ PO AYAHUASCE. FAKTY, MITY I CAŁY TEN SZAMAŃSKI ZGIEŁK
Część pierwsza: CO TO JEST AYAHUASCA ?
Ayahuasca jest halucynogennym, amazońskim wywarem roślinnym, stosowanym od setek, jeśli nie od tysięcy lat przez szamanów indiańskich i metysów w Peru, Kolumbii i Ekwadorze. Służy wróżeniu i uzdrawianiu. W różnych plemionach występuje pod innymi nazwami, m.in. jako: caapi, matema, mihi czy yage. Nazwa Ayahuasca pochodzi z południowo-amerykańskiego, indiańskiego języka keczua. Huasca oznacza “pnącze” a aya oznacza “duszę“, “umarłych” lub “duchy“.
Podstawowym składnikiem tego wywaru są dwie rośliny:
roślina liściasta – Psychotria viridis – zawierającą najślilniejszy halucynogen w świecie roślin – DMT, N,N-dimetylotryptaminę oraz
pnącze Banisteriopsis caapi, zawierające alkaloidy hermalowe, pełniące rolę inhibitorów MAO (nie rozpisując się na temat farmakologii i neuroprzekaźników – pozwala zaabsorbować z tej pierwszej rośliny DMT, które bez inhibitorów MAO, było by rozkładane przez enzymy trawienne. Roślina ta używana jest również przez szamanów do sprawdzania działania wszelakich roślinnych leków ze względu na zawartą w niej hermalę, alkaloid.
Dzięki tej drugiej roślinie, DMT jest wchłaniane do krwioobiegu, a samo DMT, dzięki swojej budowie chemicznej, zbliżonej bardzo do serotoniny, pokonuje potem bez trudu barierę krew-mózg.
Jako roślinny narkotyk lub lekarstwo, ayahuasca należy do grupy podobnych, psychoaktywnych substancji takich jak: psylocybina wywodząca się z azteckiego świętego grzyba Teonanactl, meskalina pochodząca z meksykańskiego kaktusa pejotlu, DMT w postaci południowo-amerykańskich proszków do wciągania takich jak epena czy cohoba, zniesławione przez lata LSD, pochodzące ze sporysza, grzyba bytującego na zbożu, ibogaina wywodząca się z korzenia afrykańskiego drzewa Tabernanthe iboga oraz wiele, wiele innych.
Historia
Wiedza na temat stosowania ayahuaski przez rdzenne ludy peruwiańskie po raz pierwszy pojawia sie w XVIIw. w jezuickich zapisach. Opisywały one istnienie “diabelskich eliksirów”, które tubylcy przygotowują gotując pnącza. Później do połowy XIX w. nie pojawiały się literaturze żadne istotne wzmianki tym eliksirze.
Wywar Ayahuasca znany jest nieco szerzej w Europie od XIX w., kiedy to pierwszy raz odkryto ayahuasce dla nauki. W roku 1851, brytyjski botanik Richard Spruce, zebrał kwitnące okazy liany leśnej, którą używali Indianie Tukano z Rio Uapes w Brazylii do przygotowywania napoju odurzającego. Kilka lat później natknął się ponownie na tą samą roślinę w innej części Ameryki Południowej – w górnej części Orinoko w Kolumbii i Wenezueli oraz w peruwiańskich Andach u Indian Zaparo.
Wiek dwudziesty przynosi znacznie więcej odkryć na tym polu. W pierwszej jego połowie zaczęto prowadzić regularne badania naukowe ayahuaski. Ustalono m.in. aktywne alkaloidy Banisteriopsis caapi. Lata osiemdziesiąte ubiegłego wieku wnoszą na scenę badań nad psychodelikami, w tym ayahuaski, znanego etnobotanika Terrence’a McKenna. On to właśnie wraz ze swoim bratem prowadzi rozliczne badania terenowe jak i labolatoryjne (na szczurach). McKenna jako pierwszy wykazał labolatoryjnie, iż czynnikiem aktywnym w ayahuasce jest właśnie DMT, a nie jak wcześniej sądzono ß-karboliny.
W tych samych latach atropolog Luis Eduardo Luna badał metyskich ayahuasceros (szamanów używających ayahuaski) z pobliża miast Iquitos i Pucallpa w Peru (które obecnie są niejako stolicą turystyki szamańskiej). Podkreślał on znaczenie ścisłej diety oraz rolę dodatków używanych w obrzędach ayahuaskowych. Jako pierwszy przedstawiciel nauki zaczął mówić o “nauczycielach roślinnych” (plantas que ensenan).
Kilka prób uzyskania środków badawczych przez McKennę i Lunę ze środków rządowych przez naukowców z USA spotkało się niestety z odmową. Z pomocą przychoszło prywatne stowarzyszenie non profit – Botanical Dimensions, które umożliwiło McKennie i Lunie badania biomedyczne. Gdyż jak zauważyli oni wcześniej, ayahuasceros wyróżniali się wyjątkowym zdrowiem, mimo podeszłego wieku. Badania rozpoczęły się w 1993 roku pod nazwą “Projekt Hoasca” w Manaus. Ich rezultatem było m.in. odnotowanie bardzo pozytywnego wpływu długotrwałego spożywania ayahuaski. Zauważono znaczne podniesienie się poziomu receptorów poboru serotoniny w płytkach krwi badanych. Badania dowiodły, że regularne spożywania ayahuaski w kontekscie rytualnym oraz w sprzyjającym środowisku społecznym, jest bezpieczne i pozbawione, długoterminowej szkodliwości. Wykazano ponadto trwały, pozytywny wpływ na zdrowie fizyczne i umysłowe.
Obecnie projekt nadal czeka na publikację naukową. Teraz, kiedy stwierdzono wyraźnie, że ayahuasca jest bezpieczna, nietoksyczna i terapetycznie niezwykle użyteczna jako lekarstwo, przypuszczam, iż przyszli badacze wykażą dostateczne zeinteresowanie, aby kontynuować prace badawcze nad jej leczniczymi właściwościami.
CZĘŚĆ II: “SZAMAŃSKIE DOŚWIADCZENIA AYAHUASKOWE, czyli siadamy w kręgu i pijemy, słuchając icaros“.
Tymczasem dla każdego kto zapisze się do naszego NEWSLETTERA (formularz na samym dole strony) czeka mała niespodzianka – jako jeden z pierwszych dostaniesz od Nas artykuł na maila wraz z małą muzyczną niespodzianką.
Stosowanie terapii roślinnej w dobie globalizacji i chemizacji zatacza coraz większe kręgi. Nie chodzi o eksperymentowanie z materiałem w celu wywołania określonej reakcji organizmu tylko wiedzę. Jak w każdym kontekście naszego życia wiedza użyta w dobrym celu jest zwycięstwem nauki ,inny poza naukowy cel prowadzi do eliminacji jednostki
Nazywają to śmiercią ego – czymś, przed czym broni się ego, przed wysadzeniem swojej iluzji, przed utratą kontroli. Nie jesteśmy naszym ego, dlaczego więc lgniemy do tej iluzji? Dlaczego w rzekomo demokratycznej cywilizacji roślina używana przez tysiące lat jest nielegalna? Otóż tym, którzy to ustalają, politykom i koncernom farmaceutycznym, nie podoba się opcja, że ktoś wie więcej, poznaje rzeczy niedostępne dla zwykłego niewolnika.
WSZYSTKO, CO NIE WIĄŻE SIĘ BEZPOŚREDNIO Z PRODUKCJĄ LUB KONSUMPCJĄ DÓBR MATERIALNYCH, UZNAWANE JEST ZA PATOLOGIĘ. Masz żyć według schematu pracuj-konsumuj-bądź cicho-zdychaj. Gdy ten materialny świat i jego kulturowa nadbudowa stają się przytłaczające, MASZ PRAWO SKORZYSTAĆ Z WENTYLA BEZPIECZEŃSTWA, UPIĆ SIĘ WÓDĄ, ZAPALIĆ PAPIEROSA I “ZRESETOWAĆ SIĘ”, BYŚ OD PONIEDZIAŁKU MÓGŁ BYĆ ZNOWU PRODUKTYWNY, tj. być pozbawionym rozterek trybikiem w kapitalistycznej maszynie, wyścigu ślepców ku posiadaniu. Ayahuasca nie sprzyja konsumpcjonizmowi, ale też nie sprzyja prymitywnej wersji religijności (religijności, a nie duchowości) opartej na niewiedzy, strachu i sacrum, dlatego obawiają jej się też księża.
INB4: Nie zażywałem nigdy żadnych psychodelików, nie licząc marihuany i haszyszu, których sporadycznie próbowałem w czasach studenckich. Uważam jednak, że wszystko jest dla ludzi inteligentnych. Niestety ludzie prymitywni z szarymi komórkami wypalonymi wódą i tanimi papierosami liczą tylko na “jazdę” i “fazę” na weekend, nawet na marihuanę reagują prymitywnie, nie potrafią myśleć. Co dopiero DMT, które nie służy fazie, nie jest narkotykiem rekreacyjnym, NIE BIERZE SIĘ TEGO DLA PRZYJEMNOŚCI, NIE MOŻNA SIĘ OD NIEGO (I INNYCH PSYCHODELIKÓW) UZALEŻNIĆ W PRZECIWIEŃSTWIE DO ALKOHOLU. Psychodeliki dają WGLĄDY, rozwijają wewnętrzną mądrość, dają poznanie niemożliwe dla niewolników kontrolowanych przez państwo. To zupełnie inny poziom bytu i poznawania. Wyższy niż cokolwiek innego (z wyjątkiem buddyjskich zaawansowanych technik medytacyjnych uprawianych przez joginów tybetańskich ale i zachodnich). Co zwykły robol miałby zrobić z taką wiedzą!? Dodatkowo utraciwszy złudzenie ego? Ci, którzy tym sterują, chcą naszego przywiązania, naszych uzależnień, byśmy byli wiecznie głupi, otępiali i nieszczęśliwi, bo tacy ludzie dużo kupują i konsumują, licząc, że to da im wreszcie szczęście. Potem płodzą rzesze sobie podobnych, umierają, a inni przejmują ich bezsensowne role. Tak wygląda idealne życie? Podziękowałem za takie już dawno temu, bynajmniej nie na skutek zażywania narkotyków (czego nigdy nie robiłem) a intensywnej lektury, zgłębiania filozofii (zwłaszcza epistemologii) i medytacji.
Byłam, Horror w skali od 1 do 10 to nawet 11. Ale pomogło. Jest skuteczne. Może jest niebezpieczne. Ja podjęłam ryzyko. Nie polecam ani nie odradza.
Witaj, Ayahuaska nie należy do przyjemnych lekarstw – tak jak zresztą większość z lekarstw matki ziemi. Aya to inaczej Purga, czyli czyściciel, efekt psycholdeliczny czy wizyjny to niejako efekt uboczny terapii oczyszczającej na poziomie duchowym i fizycznym. Gdzie byłaś na ceremonii? Europa czy Ameryka?
Gdzie mogę znaleźć Ayahuaska i jego analogi cz 2